Oceny jako drogowskazy
Przyjęło się, że kiedy nasze dzieci idą do szkoły jednym z najczęstszych pytań, jakie do nich kierujemy są te związane z ocenami. Oceny dzieci stają się dla nas źródłem dumy lub przeciwnie – złości i wstydu. Ale o czym tak naprawdę mówią oceny? Najczęściej mówią jedynie tyle, jak dany uczeń w danym czasie zaprezentował swoją wiedzę z danego zakresu i jak trafił w tzw. klucz. Ważniejsze od tego wydaje się jednak to, czy został w dzieciach zapalony głód nauki, chęć odkrywania i pogłębiania ciekawych dla nich tematów.
Jak rozmawiać z dzieckiem o ocenach
Dzieci przyswajają materiał w bardzo różnym tempie i to jak najbardziej normalne, dlatego oceny nie powinny wpływać na ich samoocenę i w jakikolwiek sposób ich stygmatyzować. Uczniowie nie powinni bać się mówić o tym, że potrzebują więcej czasu, żeby zrozumieć temat w strachu o złą ocenę. Nie o to chodzi w edukacji. Dlatego też warto rozmawiać z dziećmi o tym, że każdy z uczniów jest inny, każde dziecko ma inne zdolności, słabsze i mocne strony i nie jest z tego powodu gorsze od innych. Co ważniejsze, każde dziecko ma prawo do przyswajania tematu w swoim własnym tempie, ma prawo do poproszenie o dodatkowe wyjaśnienie i nie powinno bać się mówić o tym, że jakiś temat jest dla niego niezrozumiały.
Warto w rozmowie z dziećmi podkreślić znaczenie ocen jako drogowskazów – narzędzia do wyłapania, które dzieci potrzebują więcej uwagi w danym temacie. W grupie dwudziestu kilku uczniów może być ciężko zauważyć, kto jak porusza się z materiałem – oceny pozwalają nauczycielom zauważyć, z kim jeszcze popracować i komu poświęcić więcej uwagi. To oczywiście wizja idealnego świata, którego wszyscy chcielibyśmy dla naszych dzieci a rzeczywistość bywa zgoła inna. Choć nie zawsze! Zdarzają się nauczyciele, którzy prezentują takie właśnie podejście i ze swoimi uczniami starają się pracować inaczej, odczarowując manię systemowych ocen. Takie podejście pomoże naszym dzieciom nie tylko nie bać się prosić o pomoc, ale pomoże też nam – rodzicom – spojrzeć na oceny naszych dzieci z całkiem innej perspektywy.
Nie pytajmy dzieci o oceny, ale o to, co myślą o tym, czego się nauczyło
“Odczarowywanie” oceniania to również nasza praca. Bardzo pomocna może być tutaj zmiana pytania “Jaką ocenę dziś dostałaś/eś?” na pytanie “Czego się dziś nauczyłaś/nauczyłeś” lub zapytanie o to, jakie lekcje zaciekawiły nasze dzieci, a jakie sprawiły im trudność. W ten sposób jasno komunikujemy, że to nie ocena jest dla nas kluczowym elementem, ale odczucia dziecka. Dawanie naszym pociechom poczucia bezpieczeństwa i zainteresowania nie opiera się na pytaniu o oceny. Prawdziwemu zainteresowaniu bliższe jest pytanie o ich zdanie – o to, czy dzieci są z danej oceny zadowolone lub jak czują się z materiałem. Dzięki temu na bieżąco możemy monitorować nie tylko oceny, ale też uzyskać cenne informacje o tym, czy np. jest potrzebne dodatkowe wsparcie. Nie interesujemy się więc samą oceną, tylko tym, jakie ona wzbudza w dziecku uczucia.
Inną rzeczą, której powinniśmy unikać to szkodliwe porównywanie ocen naszego dziecka z ocenami innych dzieci. Wprowadzanie współzawodnictwa w tym zakresie może niekorzystnie wpływać na dziecięcą pewność siebie, motywację do nauki, a nawet relacje z kolegami w klasie.
Budowanie nawyku doceniania starań
Kształcenie w dzieciach doceniania samych starań to nieoceniony kapitał na przyszłość i ich dorosłość. Kiedy dojście do płynności w jakiejś dziedzinie czy sukcesu w biznesie będzie długim procesem, bez widocznych osiągnięć po drodze, docenianie własnych starań staje się kluczowe. Wspomagajmy dzieci w budowaniu tego nieocenionego nawyku. Nagradzajmy dziecko za starania, nawet jeśli w końcowym efekcie ocena nie odzwierciedla włożonego wysiłku. Jeśli przez wiele godzin dziecko przygotowywało się do ważnego sprawdzianu, a nie udało mu się zdobyć najwyższego stopnia, więcej korzyści przyniesie docenienie włożonego zaangażowania niż analizowanie przyczyn niepowodzenia.
Traktując oceny jako cel sam w sobie, tworzymy bardzo niekorzystne warunki do nauki. Silne motywowanie samym stopniem nie kształtuje postawy dążenia do pogłębiania wiedzy i rozwijania zainteresowań, a to przecież na tym najbardziej nam zależy w edukacji naszych dzieci. Zwłaszcza w tak dynamicznie zmieniających się czasach, w jakich żyjemy i w jakich będą żyć nasze dzieci, kluczowe jest często nie to, co potrafimy, ale np. jak szybko się uczymy i czy potrafimy zapalić w sobie zainteresowanie nową dziedziną.
Tutoring i edukacja fińska jako wzór do naśladowania
Edukacja fińska od lat wskazywana jest przez ekspertów jako punkt odniesienia i wzorzec do naśladowania. Mocno skoncentrowana na samym uczniu, wspierająca, wolna od ocen i ciągłych testów metoda z roku na rok pokazuje, jaką wartość wnosi w życie dzieci – fińscy uczniowie od lat zajmują najwyższe pozycje w ogólnoświatowych testach kompetencji, badających poziom wiedzy uczniów z różnych dziedzin.
W obszarze szukania mocnych stron ucznia i zachęcenia go do ich rozwijania edukacja fińska bardzo podobna jest do tutoringu, który możemy spotkać w coraz więcej polskich szkołach. W naszej kulturze niefortunnie przyjęło się, że rolą rodzica i nauczyciela jest praca nad tym, co dzieciom idzie gorzej. Więcej czasu spędzamy nad matematyką, kiedy dziecko ma z nią trudności niż motywujemy do kolejnych wyzwań w dziedzinach, w których uczeń doskonale chłonie wiedzę. I właśnie tu wspomniany tutoring przychodzi z całkiem innym podejściem – tutor w pracy z uczniem skupia się na tym, w czym dziecko jest najmocniejsze i w tym kierunku prowadzi jego rozwój. Poprzez regularną pracę z uczniem pomaga nam także w dostrzeżeniu jego zainteresowań. Obserwuje kiedy dziecko wpada w tzw. stan flow, jakimi zadaniami się wtedy zajmuje, rozmawia z dzieckiem nt. jego upodobań. To właśnie w tych sferach, w których dzieci przejawiają największy talent potrzebna jest koncentracja i wysiłek. Często dopiero połączenie pracy i talentu niesie za sobą wysokie osiągnięcia, które tak pragniemy dla swoich dzieci.
Odczarowywanie ocen i pogłębianie głodu wiedzy to praca każdego z nas
Jako rodzice wciąż mamy wpływ na edukację naszych dzieci. Poprzez oddolne inicjatywy możemy starać się wpływać na szkoły, by uczniowie rzeczywiście wynosili z nich wspaniały kapitał na dorosłe lata, np. taki, który nie marginalizuje znaczenia kompetencji miękkich. Możemy też uwolnić nasze dzieci od nauki “dla ocen” i zapalać w nich prawdziwą postawę dążenia do pogłębiania wiedzy i rozwijania zainteresowań. Warto utrwalać sobie samym i naszym dzieciom, że bez względu na formę uzyskania informacji o wynikach w nauce, oceny powinny być traktowane wyłącznie jako drogowskaz, swoista wskazówka, która mówi, nad czym popracować. Zdrowe podejście do ocen ma zasadnicze znaczenie dla tego, ile wiedzy tak naprawdę wyniosą z lekcji nasze dzieci, czy nie będą bały się prosić o dodatkowe wytłumaczenie oraz jak w przyszłości będzie kształtowała się ich postawa wobec szkoły i edukacji.