pierwszy dzień w przedszkolu
Rozwój

Oswajanie przedszkola

Dzisiaj o tym, jak pomóc waszemu maluchowi przejść przez okres adaptacji w przedszkolu.

Rodzice dzieci idących do przedszkola, przeżywają taki sam stres jak ich pociechy, a częstokroć większy niż one. Sama mocno przechorowałam wakacje przed oddaniem dziecka do przedszkola. Mocno przeżyłam odpieluchowanie starszej córki, czytałam kilka razy co „3 latka powinna umieć”. Mój stres przełożył się na córkę, która we wrześniu miała mieć dopiero dwa i pół roku, a ja naczytałam się tabelek, nakazów i „powinności”, co zmąciło całe nasze wakacje. Córka wręcz dostała nocniko-wstrętu, z całą resztą nie miała kłopotów, bo już wcześniej samodzielnie jadła i płynnie mówiła. Trafiła na grupę cudownych „Misiów” i bardzo ciepłą, choć stanowczą panią wychowawczynię (pomimo tego, że było to przedszkole państwowe i były „liczne wytyczne” – panie przymknęły oko na pampersa). Dziecko odnalazło się bardzo szybko w grupie i samo po kilku tygodniach zrezygnowało z pieluszki. Z perspektywy czasu widzę jakim ogromnym błędem z mojej strony było porównywanie możliwości mojej córki z normami rówieśniczymi, z innymi dziećmi, które potarfią już to, czego ona jeszcze nie, a zrozumiałam to dopiero przy drugim dziecku – niania syna z dnia na dzień dała nam wymówienie, a syn – z braku innych możliwości – trafił do prywatnego żłobka. Nie miałam czasu na bezsenne noce, zastanawianie się godzinami, co on potrafi lepiej od rówieśników, a czego nie potrafi – wszystko działo się bardzo szybko. Syn trafił do najlepszej placówki, jaką można było sobie wymarzyć – grono ciepłych, opiekuńczych cioć, które codziennie uczyły maluszki nowych kompetencji.

Na podstawie założeń Porozumienia Bez Przemocy oraz własnego doświadczenia, podejmę tutaj próbę nazwania najistotniejszych elementów pomagającym trzem stronom – dziecku, rodzicom oraz wychowawcom – przejść ten emocjonujący proces akceptacji.

„Najstarsza” szkoła mówi – oddaj, nie przygotowuj, dziecko da radę. No, daleka jestem od takich rozwiązań, bo mogą one nieodwracalnie wpłynąć na psychikę dziecka. Jest to dość brutalna metoda, która ma swoich zwolenników, jednak jej skuteczność jest dyskusyjna, a bilans zysków i strat zachęca do odstawienia jej między bajki. Ja do dziś pamiętam jak w żłobku panie dały mnie do izolatki, bo miałam gorączkę; pamiętam jak bardzo się bałam. Pamiętam kolana pani Joli, która otaczała mnie opieką i jak piłam ze szklanki herbatę przygotowaną przez nią dla mnie… Pamiętam znienawidzony czas leżakowania… Skoro ja pamiętam wydarzenia sprzed 36 lat, to wasze dzieci też ich nie zapomną.

Warto oprzeć się na prastarej zasadzie „Po pierwsze nie szkodzić”. W tym duchu postaram się przybliżyć proces adaptacji, przyjazny zarówno dla dzieci jak i rodziców oraz dla wychowawców .

Dzieciaki – jak im pomóc poczuć się bezpiecznie i podążać za ich potrzebami.

Rodzice – jak pomóc dziecku, nie zaszkodzić i w tym wszystkim nie zwariować.

Wychowawcy – jak wesprzeć dzieci i rodziców na ich nowej drodze życia.

  1. Usiądź wygodnie, napij się kawy lub herbaty, stwórz przyjazny dla siebie nastrój i otoczenie – jest to ważne, abyś rodzicu był spokojny, planując tak ważny etap w życiu swojego dziecka. Zastanów się nad swoimi uczuciami, nad sytuacją w jakiej jesteś, nie obwiniaj siebie. Ważne jest, aby zrozumieć, czym jest nasza decyzja spowodowana. Czy jest to próba – i w razie oporu – możemy przerwać „eksperymet”, czy jest to powrót rodzica do pracy i sytuacja staje się bardziej złożona, bo na przykład rodzina: babcia, dziadek czy ciocia będą wypominali nam tę decyzję i będą czekać na każde potknięcie. Ważne jest, by być w zgodzie z sobą i wsłuchiwać się w reakcje dziecka. Być przy nim, towarzyszyć mu i dawać wsparcie.

 

  1. Stwarzaj dziecku okazję do samodzielności. Jest to zarówno samodzielne ubieranie się (np. skarpetek, czapki – co przychodzi w miarę łatwo) jak i samodzielność podczas codziennych sytuacji, wyborów czy konfliktów – daj dziecku szansę na znalezienie własnego wyjścia z sytuacji, stwórz przestrzeń do dokonywania wyborów.

 

  1. Rozmowa – działa cuda. Spokojna rozmowa, można zacząć od przykładów z książeczek (np. „Tupcio Chrupcio idzie do przedszkola”, czy „Mama Tupcia Chrupcia idzie do pracy”). Dzieciom w każdym wieku łatwiej słuchać i rozmawiać na przykładzie ulubionych bohaterów. Tupcio Chrupcio był u nas numerem 1 – przy starszej córce oraz młodszym synu. Autorzy przedstawiają świat nie tylko w różowych barwach, omawiają emocje i pokazują jak można sobie z nimi radzić. Z pewnością jest wiele książek o podobnej tematyce – proponuję poszukać takich, w których bohater też miał jakieś obawy, ciekawość, tęsknotę za mamą (inne przykładowe książki: „Gucio się boi”, „Basia idzie do przedszkola”). Jestem za szczerą rozmową, w czasie której warto pokazać i omówić trudne oraz miłe emocje wiążące się z pójściem do przedszkola. Bardzo ważne jest omówienie planu dnia, żeby dziecko czuło się bezpiecznie i co najważniejsze wiedziało jakie są rytuały, co po czym następuje i kiedy będzie odebrane. U nas były dwa wyznaczniki „Mamo bądź po obiedzie” lub „Mamo dziś po deserze przyjdź po mnie”. Oczywiście nie zawsze miałam taką możliwość i wtedy tłumaczyłam spokojnie – już dzień wcześniej – że odbiorę go później, lub odbierze go tata. Naprawdę te wszystkie detale mają znaczenie!

 

  1. Nie kłam, nie koloryzuj, nie wyolbrzymiaj, nie umniejszaj!!! Nigdy nie wolno kłamać, dziecko raz oszukane, nie będzie chciało nam zaufać. Nie należy koloryzować, najlepiej znaleźć złoty środek i powiedzieć jak być może; czyli o tym, że będzie dużo innych dzieci, będą zabawki, będzie się trzeba dzielić, czasem dzieci płaczą. Opowieści trzeba dostosować do doświadczeń dziecka – niektóre dzieci nie mają kontaktu z rówieśnikami, inne dzielą się przestrzenią z młodszym rodzeństwem czy innymi dziećmi z rodziny. Nie należy zaprzeczać uczuciom dziecka, jeżeli słyszymy „Boję się”, nie odpowiadajmy od razu: „Nie masz się czego bać, jesteś duży”. Takimi słowami możemy utwierdzić dziecko w przekonaniu, że nie ma ono pojęcia o tym, co czuje; przestanie ufać sobie, straci pewność siebie i w konsekwencji będzie oczekiwało oceny sytuacji od obserwatorów (rodziców, wychowawców, nauczycieli) – nie zaufa sobie i swoim uczuciom.

 

  1. Poznaj przedszkolny plac zabaw. Dobrym patentem jest wycieczka w godzinach popołudniowych na przedszkolny plac zabaw. Przedszkola w mojej okolicy mają otwarte wejście na podwórko i można korzystać z zabawek. Zabieg ten zbuduje pewność siebie dziecka, bo będzie czuło się pewniej i lepiej na poznanym wcześniej terenie. Dobrym pomysłem jest również zabawa w przedszkole, wymieniajcie się z dzieckiem rolami, niech każdy ma możliwość odegrania roli rodzica i dziecka – to dobra sytuacja do wysłuchania dziecka, jak w zabawie będąc rodzicem, daje wsparcie dziecku. Może warto będzie się zainspirować! Taka zabawa w odgrywanie ról okazuje się bardzo przydatna, gdy ujawnią się w niej jakieś kłopoty w odgrywanym przedszkolu, wtedy dziecko pokaże nam, gdzie jest problem i będziemy mogli to w zabawie omówić.

 

  1. Zajęcia adaptacyjne – ostatnie lata obfitują w dni otwarte oraz zajęcia adaptacyjne organizowane przez placówki przedszkolne. Jest to dobry moment, żeby zarówno dziecko jak i rodzice poznali wychowawców i zobaczyli ich „w akcji”. Takie chwile wypełnione zabawą i śmiechem pozwolą na zbudowanie dobrego wyobrażenia o przedszkolu. Zajęcia adaptacyjne organizowane są zazwyczaj przed wrześniowym rozpoczęciem roku szkolnego – wychowawcy dają możliwość uczestniczenia rodzicom podczas zajęć lub odebrania dziecka wcześniej. Część dzieci uczestniczyła już w zajęciach na różnych placach zabaw, gdzie zostawały pod opieką wychowawców i dają sobie radę z rozłąką, część dzieci (i rodziców) ma duży opór przed pozostawieniem pociechy w nowym miejscu. Dobrą praktyką jest dopytanie, jak będą wyglądały zajęcia adaptacyjne, żeby nie okazało się, że będziemy jedynymi rodzicami, którzy uczestniczą w zajęciach lub jedynymi, których nie ma… Zajęcia takie pozwalają dziecku oswoić się z nowym otoczeniem, a rodzicom umożliwiają rozwianie lęków.

 

  1. Ciocie czy panie – odwieczny dylemat. Miałam dużo szczęścia, a raczej mój syn, że panie w żłobku były ciociami – to znacznie skracało dystans i ułatwiało przetrwanie chwil tęsknoty. W przedszkolu moje dzieciaki były rzucone na głęboką wodę – były „panie”. Mój syn nie przestrzegał tych „zasad” i mówił do każdej z pań „ciociu”. Z pewnością pomogło mu to w pierwszych dniach adaptacji. Łatwiej z dzieckiem rozmawiać, kiedy wiemy jak panie mają na imię, jak wyglądają – dużo prościej wtedy budować poczucie bezpieczeństwa i oswajać nowe miejsce.

 

  1. Rozstania – to najtrudniejszy moment z całego planu adaptacji! Spotkałam się ze stwierdzeniem, że dziecko trzeba „przekazać” pani wychowawczyni i odejść. Oj! Daleko mi do proponowania takiego rozwiązania; kojarzy mi się to z ogromną traumą dla dziecka oraz dla rodzica, który porzuca swoje maleństwo. Ważne jest, aby ustalać zasady i wytłumaczyć, jaki jest plan dnia i co się wydarzy. W pierwszych dniach dobrze sobie dokładnie zaplanować poranki, aby mieć czas na spokojne śniadanie i wyjście bez dodatkowych nerwów związanych z pośpiechem. Najlepiej znaleźć sobie rodzinne hasło na pożegnanie, na przykład: „Buziaki, piąteczka, miłego dnia i dużo ciekawych zabaw – będę po ciebie po obiadku!” lub „Buziaki, o już pani / ciocia Kasia przyszła po ciebie, miłego dnia! Będę po ciebie po deserze!”. Oczywiście, zdarzają się dni, kiedy maluszek potrzebuje więcej czasu na pożegnanie. Powinniśmy tak zagospodarować poranny czas, by móc zawsze znaleźć te „5 dodatkowych minut” na awaryjne przytulaski i ładowanie baterii na cały dzień (mój syn nazywał ten czas „ładowaniem miłości”, dla córki było to „atakiem miłości”). I z córką i z synem miałam po kilka „ostrych pożegnań”, kiedy panie zabierały mi z rąk płaczące dzieci. Analizowałam potem, co poszło nie tak i wina zazwyczaj leżała po mojej stronie – moje nerwy i stresy odczuwały moje dzieci. Pamiętam do dziś, jak jadąc do pracy płakałam, choć wiedziałam, że ciocie przedszkolne po kilku minutach uspokoją moje dzieci i naprawdę krzywda im się nie stanie. Reasumując – rozstajemy się krótko i optymistycznie; pożegnanie „nie bój się” – da naszemu maluchowi do myślenia: czego należy się bać?…

 

  1. 3 minuty uważności – jako powitanie. Najwspanialszy moment powitania. Tulenie na dzień dobry i słuchanie, słuchanie, słuchanie!!! Na tym polega cała magia tworzenia cudownej relacji z dzieckiem. Bardzo ważna jest uważność, wyłączenie telefonu i skupienie się tylko na dziecku. Trzeba nauczyć się wejść w emocje dziecka – cieszyć się z nim, z entuzjazmem słuchać o nowych zabawach, ale również wysłuchać o trudnych momentach, jak kłótnie, tęsknota czy choćby niesmaczny obiad. Jeżeli dziecko nie chce nam opowiadać – opowiedzmy dziecku nasz dzień. Nie należy wyśmiewać uczyć dziecka, zawstydzać go czy nie słuchać jego opowieści. Jednym z błędów jest też porównywanie dziecka do rodzeństwa lub do „grzecznych” dzieci w grupie. Nikt nie powinien być etykietowany!

 

  1. Zabawki – pluszaki i inni „przyjaciele” na trudne momenty. Tutaj – ilu ludzi, tyle opinii. Ważne jest, jakie zasady wprowadzono w przedszkolu. Czy codziennie można mieć pluszaka, czy zawsze trzeba go zostawić w szatni, w swojej szafce? Czy są dni, podczas których można bawić się w grupie swoimi zabawkami? W przedszkolu córki nie można było przynosić zabawek, u syna jest „zabawkowy piątek”, podczas którego dzieci mogą w sali bawić się swoimi zabawkami, w pozostałe dni muszą zostawiać zabawki w szafce w szatni. Syn miał kłopot z dzieleniem się swoją zabawką w przedszkolu, chociaż w domu dzieli się bez problemu swoimi zabawkami z gośćmi. W przedszkolu był kilka razy wielki kryzys, ale obecnie już nawet nie wynosi swoich zabawek z auta. Wszystko należy wcześniej omówić, po zapoznaniu się z zasadami panującymi w danym przedszkolu! Ważne, żeby zasady były spójne.

 

  1. Słuchajcie siebie i nie zrażajcie się niepowodzeniami! Każdy z nas miewa lepsze i gorsze dni, czasem reagujemy smutkiem albo płaczem na nadmiar emocji lub stres. Czasem trzeba dać dziecku się wypłakać i nie uciszać go z całych sił, tylko przytulić, pogłaskać i jednocześnie dać mu możliwość wyrzucenia z siebie emocji. Ważne jest też, aby nie bagatelizować trudności, kiedy widzimy, że dziecko zamyka się w sobie, wycofuje – warto być czujnym i postarać się zlokalizować stresor. Dziecko może zareagować zaburzeniami jedzenia, zaburzeniem snu, wycofaniem, agresją, apatią, nadpobudliwością czy regresem – zarówno w mowie jak i w obszarze fizjologii, np. moczeniem się w nocy czy w czasie dnia.

Każde dziecko rozwija się inaczej i, jak każdy z nas, inaczej podchodzi do procesu adaptacji. Zaobserwuj jak dojrzałe jest twoje dziecko w aspekcie emocjonalno-społecznym, weź pod uwagę, że będzie musiało poradzić sobie z wieloma bodźcami, emocjami, aktywnościami, wyzwaniami – i to wszystko z dala od rodziców. Zdaj sobie sprawę, że adaptacja nie trwa wiecznie – udana, pozwali maluchowi stać się szczęśliwym przedszkolakiem, otwartym na nowe doświadczenia i znajomości.

Agnieszka Chęcińska Kopiec
Agnieszka Chęcińska Kopiec
Akademia Rozwoju i Pozytywnej Motywacji
Nauczyciel akademicki, akredytowany praktyk tutoringu, certyfikowany edukator pozytywnej dyscypliny rodziców oraz nauczycieli, trener minimediacji. Pomaga rodzicom oraz wychowawcom zbudować relacje oparte na miłości, empatii, szacunku i pozytywnej dyscyplinie, które są podstawowymi wartościami podczas długotrwałego procesu wychowania kompetentnych i szczęśliwych dzieci.

Dodaj komentarz

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich używanie. more information

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close