Buziaki – szanowanie granic dzieci
Na początek pragnę opowiedzieć pewną historię. W jednej z wiosek mieszkał mężczyzna uwielbiający dzieci, który był tak przemiłym człowiekiem, że chciał uszczęśliwić je wszystkie. Zawsze całował je na przywitanie, mimo że dzieci bardzo tego nie lubiły. Rodzice wiedząc o tym, starali się zadbać o to, żeby nie pozwalać mu na buziaki, żeby chronić granice swoich dzieci.
Osobiście chronię moje dzieci przed osobami, które chcą je pocałować na przywitanie. Oczywiście taki buziak może być oznaką miłości, np. babci i dziadka do wnucząt lub rodziców do swoich dzieci; nie zapominajmy jednak, że dzieci w pewnym wieku tego nie chcą. Nadmierna ilość buziaków denerwuje dzieci, co z czasem objawiać się będzie nawet niechęcią do spotkań z bliskimi. Nie należy to tego zachęcać i zmuszać nawet wtedy, kiedy dorosły krewny poczuje się urażony.
Dzieci w pewnym wieku odkrywają swoje ciała, poznają je i zaczynają się wstydzić. Bardzo często można usłyszeć: „A fuj!” z ust dziecka, gdy proszone jest o buziaka. Niejednokrotnie można zobaczyć, że dzieci wycierają te całusy, jakby chciały się ich pozbyć ze swoich policzków. Dzieci często uważają, że buziaki są obrzydliwe i mają do tego prawo. Pragnę zwrócić uwagę na to, aby stale uświadamiać swoje dzieci, wspierać, zauważać ich emocje, akceptować je. Dzieci muszą wiedzieć, że mają prawo powiedzieć NIE w sytuacjach, które dla nich są niekomfortowe. Dziecko, tak samo jak dorosły, ma prawo wyrazić swoją opinię i własne zdanie. Nie musi się na wszystko zgadzać. My – dorośli powinniśmy dbać nie tylko o emocje swoich dzieci, ale również o ich granice, o ich cielesność. Bardzo często rodzice nie szanują tych granic, nie zauważają, jakie granice stawiają im dzieci. Nie mam tu na myśli zachowania tylko wobec obcych osób, ale również i rodziny. Pamiętajcie, że pierwszym miejscem, w którym dziecko uczy się wytyczać granice, uczy się dbać o swoją intymność, jest dom. A dom to przede wszystkim rodzina.
Bardzo często dorośli nie potrafią być asertywni w kwestii tych pocałunków. W sytuacjach, które są niekomfortowe dla dziecka, gdy się broni, dba o swoje terytorium i mówi NIE CHCĘ – często słyszy na to: „No daj buziaka, nie wstydź się”, „Nie dasz buzi na przywitanie”? Dorośli wpędzają dziecko w ten sposób w poczucie winy, takim zachowaniem sprawiają, że dzieci czują się gorzej, że szukają w sobie negatywnych emocji, myślą, że coś z nimi nie tak. Dla dorosłych zachowanie dziecka jest ważniejsze niż to, co przeżywają – to błąd.
Powinniśmy dbać o to, aby nikt na siłę nie dawał naszym dzieciom buziaków. Nie pozwólmy na zachowania, których nie życzą sobie dzieci. Kiedy wyrażają swój sprzeciw, a dorośli chcą przekroczyć wyznaczone granice, koniecznie stańmy murem za swoją pociechą, by powiedzieć głośne NIE. Dzieci stronią od pocałunków nie dlatego, że nie kochają swojej babci i dziadka, cioci czy wujka, ale po prostu one tego nie lubią. A my to zdanie musimy uszanować. Nie możemy pozwolić na naruszenie strefy komfortu naszych dzieci. Jeśli pokażemy, że mogą liczyć na nasze wsparcie, szanujemy ich potrzeby i emocje, ich granice, to w przyszłości będą wiedziały, co należy zrobić w takich sytuacjach i jak bardzo to jest ważne. Dziecko nie rodzi się z umiejętnością reagowania na pewne bodźce. Nie zawsze wie, jak się zachować. Dlatego tak ważni jesteśmy w ich życiu i ważne jest nasze zdanie. Powinniśmy stać murem za naszymi dziećmi, czy nam to się podoba czy nie. Mieć w nosie to, że babcia, dziadek, ciocia czy wujek bądź ktokolwiek inny poczuje się urażony – najważniejsze jest nasze dziecko i granice, które stawia. Niejednokrotnie można usłyszeć: „Jeśli nie dasz mi buziaka, to nie dostaniesz pieniążka”, „Nie kupię ci lizaka”…, i tak można mnożyć przykłady – coś za coś. Nie o to chodzi. Buziak powinien być relacją. Powinien być zrozumianą emocją, a nie źródłem przekupstwa. Zatem zatrzymajmy się na chwilę i pomyślmy nad jego rolą. Nauczmy się odróżniać dobre całusy od złych. Zwróćmy uwagę na reakcje dziecka, zastanówmy się w jakich sytuacjach te reakcje następują.
Należy pamiętać również, że na co dzień szanujemy granice innych ludzi, dlaczego zatem nie mielibyśmy szanować granic swoich dzieci? Dbanie o własne granice, odbierane jest często jako złe wychowanie, nawet egoizm czy coś niestosownego. To złe rozumowanie. Porządkowanie obszaru własnych granic jest kluczowe. Jeśli my sami nie chronimy własnego komfortu, będzie nam trudno wspierać w tym swoje dzieci. Gdy dzieci mówią, że nie chcą się czymś podzielić lub nie chcą dać babci buziaka, nie powinniśmy myśleć, że jest coś z nami nie tak, że źle wychowaliśmy swoje dzieci. Granice są naturalnym przejawem autonomii każdego człowieka.
Dorośli bardzo boją się słowa NIE z ust dziecka. Dlaczego? Dorośli czują, że tracą wtedy nad dzieckiem kontrolę, czują się rozczarowani, nawet zalęknieni. A tak naprawdę powinni być dumni z dzieci ponieważ potrafią zakomunikować, co czują, co jest dla nich dobre, a co złe. Dzieci mówiąc NIE, ukazują swoje granice, otwarcie walczą o swoje terytorium. Kiedy nasza pociecha jest zmuszana do zbyt wielu rzeczy, może stać się dzieckiem nieszczęśliwym, a w przyszłości nieszczęśliwym dorosłym. Dlatego tak bardzo ważne jest zbudowanie właściwych relacji i dążenie do zrozumienia reakcji dziecka w każdej sytuacji. Warto również postawić się na miejscu dziecka: jak my byśmy się czuli, gdyby ciocia, której może nawet nie lubimy, chciała nas wycałować na przywitanie? Czy byłoby to dla nas miłe? A może czulibyśmy się niestosownie i źle? Jeśli nie chcemy zmuszać siebie to, dlaczego zmuszamy nasze dziecko?
Dawanie dzieciom buziaka to tylko jeden z przykładów braku szacunku dla granic stawianych przez najmłodszych. Ważne jest by rodzic był świadomy, co jego dziecko lubi a czego nie lubi, żeby wiedział, że powinien być wsparciem a nie wrogiem. Trzeba znać własne dziecko, szanować jego potrzeby. To, jak dzisiaj będziemy zachowywać się w stosunku do decyzji naszych dzieci będzie miało wpływ na ich przyszłość. Zatem, drogi rodzicu, zanim zmusisz do czegoś swoje dziecko, zastanów się czy to będzie dla niego naprawdę dobre…