Efekt Rosenthala, czyli o konsekwencjach przypinania dziecku “łatek”
“Samospełniająca się przepowiednia” – tak inaczej nazywamy efekt Rosenthala. Mówi on o oczekiwaniach, które przypisujemy innym, przez co zaczynają one zachodzić w rzeczywistości. Na czym dokładnie polega to zjawisko? Kim był Rosenthal? I dlaczego powinniśmy uważać na jego skutki?
Kim był Rosenthal?
Nazwa efektu pochodzi od nazwiska amerykańskiego psychologa niemieckiego pochodzenia – Roberta Rosenthala. W latach 60 XX. wieku wspólnie z nauczycielką Lenore F. Jacobson przeprowadził eksperyment w San Francisco, w szkole podstawowej West Coast. Dotyczył on wpływu oczekiwań i wymagań społecznych na ludzkie zachowanie. Od tamtej pory znamy go jako eksperyment Rosenthala, który rzucił całkiem sporo światła na kwestię tak zwanego “etykietowania” dzieci ze względu na ich umiejętności czy predyspozycje.
Na czym polegał eksperyment Rosenthala?
Wśród uczniów rozpoczynających naukę w szkole został wykonany test na inteligencję. Po jego zakończeniu Rosenthal wskazał nauczycielom tych uczniów, którzy uzyskali najwyższe wyniki w przeprowadzonym przez niego teście. Przypuszczalnie byli to więc uczniowie, którzy w nadchodzącym roku szkolnym powinni uzyskać najlepsze wyniki w nauce. Rok później testy zostały przeprowadzone ponownie, i okazało się, że Robert Rosenthal miał rację – rzeczywiście to właśnie ta grupa uczniów w ciągu roku szkolnego zrobiła największe postępy i znacznie poprawiła swój wynik testu na inteligencję. Czy jednak rzeczywiście stało się tak ze względu na ponadprzeciętne umiejętności tych uczniów? Niekoniecznie.
Haczyk, który zmienił wszystko
W całym eksperymencie tkwił pewien haczyk, o którym nie wiedzieli ani nauczyciele, ani badani uczniowie. Otóż Robert Rosenthal wskazując nauczycielom grupę uczniów, którzy osiągnęli najwyższe wyniki, wybrał… zupełnie przypadkowe osoby. Byli to więc uczniowie zarówno z wysokimi, jak i całkiem przeciętnymi – lub wręcz niskimi – wynikami z testu na inteligencję.
Dlaczego założenia Rosenthala okazały się słuszne?
Przypuszczenia Roberta Rosenthala potwierdziły się. Celem eksperymentu było wykazanie, jak wielki wpływ na człowieka – w tym wypadku ucznia – mają oczekiwania społeczne. Powodem, dla którego ta grupa uczniów poprawiła swoje noty było to, że nauczyciele przekonani o wysokim poziomie ich umiejętności zaczęli poświęcać im więcej uwagi (a także uważać za ponadprzeciętnych). Uczniowie z kolei, nie chcąc zawieść pokładanych w nich nadziei uczyli się więcej, a to przyniosło założone przez badacza efekty. Zadziałała “łatka”, która została im przydzielona zupełnie… przypadkowo.
Czynniki, które wpływają na efekt Rosenthala
Pierwszy z nich to atmosfera. Załóżmy, że mamy grupę dwadzieściorga dzieci, a także informację, że pięcioro z nich jest niezwykle inteligentnych. Reszta zaś to “przeciętniaki”. Jest wysoce prawdopodobne, że nauczyciel posiadający takie informacje stworzy dzieciom z “inteligentnej” grupy o wiele cieplejsze warunki do nauki i wychowania, jako tym, które rokują najwyżej ze swoimi możliwościami w nauce.
Sprzężenie zwrotne i wkład
Drugim czynnikiem jest sprzężenie zwrotne. Nauczyciel przekonany o predyspozycjach wybranej grupy dzieci, będzie im poświęcał więcej uwagi. Często wynika to z powszechnego przekonania, że w takich dzieciach tkwi największy potencjał. Tymczasem może zdarzyć się, że potencjał ten jest po prostu w takiej sytuacji dostrzegany i inwestuje się w niego więcej energii i kreatywności w nauczaniu. Trzeci czynnik to wkład. Prócz uwagi, nauczyciel będzie również więcej od takich uczniów wymagał. Większe wymagania, to również często większe możliwości. Dlatego te dzieci będą miały szansę wykazać się bardziej na tle grupy, co prowadzi nas do ostatniego czynnika – wydajności.
Ile razu słyszeliśmy to jako dzieci?
W standardowej klasie zazwyczaj znajdziemy minimum jednego ucznia, o którym mówi się, że jest leniem i nieukiem. Taką – raz wyrobioną – opinię, potem powtarzają zarówno uczniowie, jak i nauczyciele. Wyobraźmy sobie zatem, że takie dziecko idzie przez swój proces edukacji i wiecznie słyszy, że nic nie umie, wszystko robi źle. Czy to rzeczywiście najlepszy motywator do tego, aby cokolwiek zmienić? Co gorsza, zdarza się, że taki uczeń rzeczywiście postara się zrobić coś dobrze – być może usłyszy nawet za to pochwałę. Jednak przy kolejnym potknięciu prawdopodobnie ta pochwała zostanie przykryta podwójnie negatywnym komunikatem. Czy uczeń będzie chciał wznowić starania? Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami.
Jak mnie widzą, taki będę!
Dodatkowo zajść może jeszcze jedno zjawisko, które prowadzi do dalszych konsekwencji efektu. Część dzieci, którym dopinamy łatki “łobuzów”, nieuków, albo leni, najzwyczajniej w świecie zaczyna się buntować i robić wszystko, by i tej etykietce sprostać najlepiej jak potrafią. Nawet jeśli predyspozycje edukacyjne są w tym wypadku wysokie, taki uczeń celowo będzie obniżał swoje wyniki – i wbrew obiegowej opinii niekoniecznie tylko po to, aby “zwrócić na siebie uwagę”. Skoro i tak została mu już przypięta taka łatka, to czemu nie podążać za nią dalej?
Patrząc optymistycznie na eksperyment Rosenthala…
Oczywiście – w pewnym stopniu, dla grupy dzieci opisanych jako “inteligentna” efekt Rosenthala zadziałał korzystnie. Nauczyciele poświęcili im więcej uwagi, dzięki czemu dzieci mogły uwierzyć w swoje możliwości i skupić się na ich rozwijaniu. Dla ich procesu edukacyjnego była to zatem bardzo dobra okazja na rozszerzenie swoich kompetencji. Niestety, często skutki są również negatywne.
… i trochę mniej optymistycznie
Dzieci, którym przypinamy łatkę głupich, leniwych lub mało inteligentnych, w rzeczywistości zaczynają podążać za tymi słowami i kształtować się na takich. Czemu mają w siebie uwierzyć, skoro nie wierzy w nich nauczyciel, rodzic lub opiekun? Nieumiejętne podejście do wychowania i edukacji dziecka na wczesnym jej etapie może więc wywrzeć trwały wpływ na jego samoocenę na całe życie.
Jak uniknąć niekorzystnych skutków?
Bardzo prosto – wierzyć w dziecko i okazywać mu tę wiarę! Przyda się odrobina cierpliwości wobec jego poczynań i decyzji. Należy starać się je akceptować. Tłumaczyć i wyjaśniać – tak. Oceniać – bardzo ostrożnie. Okazywanie, że trzymamy za dziecko kciuki i zaznaczanie, że jest wartościowe, zaowocuje tym, że samo będzie się za takiego uważać. I stąd będzie czerpać motywację, by rozwijać się prawidłowo i poszerzać swoje możliwości.
Pozytywne i negatywne skutki – co wybieramy?
Efekt Rosenthala można podzielić na pozytywny, czyli Efekt Pigmaliona oraz negatywny – Efekt Golema. Stosując Efekt Pigmaliona możemy wspierać i inspirować ludzi wokół nas. Wykorzystując Efekt Golema będziemy demotywować oraz niweczyć czyjeś starania, tym samym odbierając szansę na zmianę ku lepszemu.
Siła pozytywnej wiary
Jeśli wierzysz w innych, w ich możliwości, kompetencje i chęci (i dajesz im to odczuć, np. mówiąc o tym otwarcie) – sprawiasz, że faktycznie stają się lepszymi ludźmi. Dlatego zamiast krytykować, staraj się wspierać pozytywne zachowania. Mów – cieszę się, że mi pomagasz. Każda taka pozytywna wzmianka, przynosi za sobą kolejne, które również zasługują na pochwałę. Doceniając swoich pracowników czy członków rodziny sprawiamy, że nie chcą oni zawieźć naszych oczekiwań i zwyczajnie zaczynają działać, zamiast olewać sprawę. Nauczyciel wierząc w swoich uczniów i wspierając ich, powoduje, że osiągają oni coraz lepsze rezultaty i ochoczo sami poszerzają swoje horyzonty. Zastanów się – który nauczyciel obudził w tobie zainteresowanie danym przedmiotem: ten który potrafił zaciekawić i zachęcał do poszukiwań, czy ten który straszył kartkówkami i stawiał jedynki?
Ważna nauka dla nas wszystkich
Psychologia wskazuje efekt Rosenthala jako ważną nauczkę nie tylko dla rodziców, ale również dla wychowawców na każdym etapie edukacji. Konsekwencje raz przypiętej “łatki” nie tak łatwo bowiem zneutralizować. Lepiej zatem zawczasu skupić się na tym, by nasze dzieci otrzymywały odpowiednią ilość wsparcia i pomocy w tym, w czym chcą lub powinny się rozwijać.